**Liam**
Trzymałem w rękach nie dużą, prostokątną kartkę obracając ją co jakiś czas. Po
raz 3 zagłębiłem się w tekst nie będąc pewnym co do tego co właśnie
przeczytałem. Jeszcze lekko zszokowany
popatrzyłem na Ch opartego o blat z rękami skrzyżowanymi na klatce piersiowej i
uporczywie wpatrującego się we mnie lodowatym wzrokiem. Do kuchni weszła
właśnie mała Dark z czerwonymi oczami lekko pochlipując . Postawa Chandlera
szybko zmieniła się na dużo delikatniejszą i wzrokiem powiódł za małą
twarzyczką siostry. Dziewczynka wyciągnęła do niego ręce ,a on szybkim ruchem
podniósł ją i przytulił do siebie. Kiedy jej głowa zanurzyła się w zagłębieniu
szyi brata on znów przeniósł mniej chłodny i wyraznie zmartwiony wzrok na mnie.
Podniosłem z obolałą szyją i barkami głowę do góry. Mały ma mocny uścisk i dużo
siły w rękach. Przygwoździł mnie do ściany. Bóg wie co by mi zrobił gdyby Lettie
nie pojawiła się w kuchni. Usłyszałem ciche mruknięcie Chandlera i znów
opuściłem głowę.
-Powiesz mi w końcu o co chodzi ? – warknął wyraźnie próbując zahamować złość
,ale był bardzo impulsywny dokładnie tak jak Brooklyn. W głowie miałem tylko 2
słowa ‘Ponieść konsekwencje’. O co jej chodziło ?
-To skomplikowane. Brooke powinna ci to sama wyjaśnić.
-Zrobiła wam coś ?
-Tak. Ale musiała. Chyba..-zawahałem się na chwile.
-Musiała ? – w jego głosie brzmiała niepewność.
-Tak sądzę.
-Wy coś jej zrobiliście ?- jego dłonie zacisnęły się w pięści.
-Nie sądzę. My milczeliśmy.
-Milczeliście ? Wiecie co robił ojciec by ukarać Brooklyn ?! Milczał. Ona tego
nie znosi ,jest niepewna niczego gdy ktokolwiek odpowiada jej milczeniem. Matka
i Louis do tej pory milczą. – Lettie oderwała się od niego kiedy tylko
usłyszała imię ‘Louis’ ,ale po chwili znów przywarła do jego ramienia.
-Nie wiesz co się stało więc nie możesz mi mówić jak miałem się zachować.
-To może mnie w końcu oświecisz i powiesz co się stało ?! –krzyknął.
-Tego powinieneś się dowiedzieć od Brooklyn. To dotyczy tak i jej jak i nas.
-To co mam zrobić ? Bez niej nie dam sobie rady z Lett…- Wtulił głowę w swoją
siostrę. Zawahałem się na chwilę ,ale nie mogę ich tak zostawić.
-Spakuj się. Ja spakuję małą..
-Po co ?
-Zabieram was do siebie – powiedziałem – Nie zostawię tak was poza tym jak
Brooklyn wróci będzie lepiej się czuła wiedząc ,że jesteście ze mną.
-Nie ma mowy.
-Chandler… - nie dokończyłem.
-Powiedziałem nie. Nie będziemy robić kłopotów poza tym twoja rodzina jest w
domu.
-To zabiorę was do Zayna ,albo Hazzy.. Oni mieszkają sami.
-Nie.
-Pomyśl o Lettie … - Popatrzył na swoją siostrę i zamknął na chwile oczy. Kiedy
je otworzył od razu skierował wzrok na mnie.
-Dobra ,ale tylko na 3 dni. Potem jakoś damy sobie radę. Lettie popatrz na mnie
– zwrócił się do malucha. – Idź pokaż Liam’owi swoje rzeczy. Spakuj to co jest
najpotrzebniejsze. Dobrze ? – Uśmiechnęła się i pociągnęła mnie za rękę.
Prowadziła mnie na górę do dobrze znanego mi już pokoju. Weszła na swoje łóżko
i sięgnęła ma górną półkę po torbę. Obserwując jak mała wkłada złożone ciuchy
do czerwonej torby wyciągnąłem telefon i wykręciłem numer do Zayna. Odebrał po
2 sygnałach.
-Halo ?
-Zayn stary słuchaj mnie uważnie. Z pewnego powodu który sam ‘odczytasz’
rodzeństwo Brooklyn musi u ciebie zostać na kilka dni u ciebie.
-Liam nie mogę. Zrozum mnie. To Brooklyn ponosi odpowiedzialność za swoje
rodzeństwo ,a nie my. To ,że ich znowu zostawiła to wcale…
-Zayn nie rób sobie jaj. Nie możemy ich tak zostawić. Sam zobaczysz dlaczego.
Wziąłbym ich do siebie ,ale nie mogę. Pomożesz ?
-Dobra, przywieź ich tutaj – i się rozłączył.
Mała właśnie kończyła pakować swoją torbę. Przymierzała się do wzięcia jej na
ręce ,ale jak dla 7 – letniej dziewczynki była wyraźnie za ciężka. Podszedłem
do niej i sam wziąłem ją na ręce. Uśmiechnęła się do mnie szybko i zbiegła na
dół. W kuchni czekał już Chandler z plecakiem na rękach.
Wyszliśmy na dwór i otworzyłem drzwi mojego cudownego terenowego samochodu.
Wsadziłem Lettie na tylnie siedzenie i zapiąłem jej pasy. Chandler siedział z
przodu. Odpaliłem silnik i zerknąłem w tylnie lusterko. Bez żadnych przeszkód
wyjechałem na główną drogę. Chandler włączył na swoich słuchawkach dość głośną
piosenkę Eminema. Bodajże ‘Without me ‘ . Nuciłem sobie ją pod nosem stojąc na
pasach. Usłyszałem głośny śmiech Chandlera i odwróciłem się do niego.
-Co cię tak śmieszy ? – popatrzyłem na niego dziwnie.
-Śpiewasz tak pod prysznicem ?
-Odezwał się ten co go wrobili w odgrywanie księżniczki w szkolnym
przedstawieniu – zaśmiałem się.
-Nie zrobiła tego….-zrobił wielkie oczy.
-Co, Brooklyn ? O tak zrobiła. Opowiedziała wszystko ze szczegółami. Nawet
pokazała zdjęcia.
-Miałem 7 lat. Nie było wtedy ,żadnej dziewczyny. Musisz zrozumieć..- Zaczął
się jąkać.
-Nie Stary nie ma sprawy… Madame. – Wystawił mi środkowy palec. Zupełnie jak
Brooklyn. Byliśmy już pod domem Zayna. Zaparkowałem na moim zwykłym miejscu i wyciągnąłem Lettie z auta. Wziąłem
dziewczynkę za rękę i odwróciłem się w stronę Chandlera.
-Idziesz ? – zapytałem.
-Tak jasne…Zaraz przyjdę. – podniosłem jeszcze głowę do góry uważnie go
obserwując. Pokiwałem jeszcze głową i zacząłem kierować się w stronę drzwi.
Kiedy je otworzyłem dało się jeszcze wyczuć napiętą atmosferę.
-Rany…Ale wielki dom – zaśmiałem się cicho słysząc cichutki głosik małej Dark. Zayn
siedział w kuchni pijąc herbatę wyraźnie nie zainteresowany….Niczym ? Tak to
dobre określenie. Ściągnąłem kurtkę i buciki dziewczynce ,a ona uczepiła się
mojego boku przestraszona.
-Zayn ? – mruknąłem. Dopiero teraz podniósł głowę i spojrzał na Lettie z
uśmiechem na twarzy. Szybko wstał i pobiegł się przywitać z małą. Uwielbiał ją.
Jak my wszyscy z resztą. W każdym
wywoływała potrzebę opiekowania się nią. Nie można było się na nią ani złościć
,ani obrażać się. Hipnotyzowała wzrokiem i spod tej hipnozy nie mógł wyrwać się
tylko ktoś bez serca. Jej uśmiech powodował ,że inni się uśmiechali ,a za
okruszek jej radości każdy mógłby oddać życie. Jest niezwykła.
-Maleńka ! – Podniósł ją i zaczął kręcić. Postawił ją po chwili – Liam co
miałem odczytać ?
Podałem mu kartkę ,którą wcześniej wziąłem z domu Brooklyn. Otworzył ją i
zaczął czytać. Kiedy skończył oczy chyba wyskoczyły mu z orbit. Popatrzył na
mnie oniemiały.
-P-ponieść konsekwencje ? – zapytał.
-Nie pytaj ,bo nie wiem. Chandler się o nią martwi ,a w takim stanie nie może
się sam zajmować Lettie.
-Ok. Niech zostaną..
-Też się o nią martwisz co ?
-Dobrze wiesz ,że tak Liam. Ok. zgoda. Zrobiła coś okropnego ,ale…to dalej moja
przyjaciółka. Nie zostawię jej tak ,a znając jej możliwości pewnie jeżeli się
nie pośpieszymy znajdziemy ją w szpitalu.
W tym momencie do domu wpadł Harry ,ale przed sobą trzymał za kark Chandlera.
-Harreh co jest ?!
-Szedł na Przystanek. Dzieciak wybierał się ‘Szukać Brooklyn’. Złapałem go w
ostatniej chwili.
-Kurwa Chandler ! – ryknąłem – Nie będziesz się na nic narażał. Ty zostaniesz
tu z Lettie ,a my się zajmiemy szukaniem
Brooke.
-Zaraz ,a kto powiedział ,że ja zamierzam jej szukać ? – Harry zmierzył mnie wzrokiem. Podałem mu
list. Czytał go tak samo jak Zayn i ja. Popatrzył na mnie pytająco.
-‘Ponieść konsekwencje’ ?!
-Do ciebie należy decyzja stary..- Popatrzył najpierw na mnie potem na Zayna i
Chandlera. Jego wzrok utknął w Lettie.
-Dobra. Uruchom silnik. Jedziemy na tor.
Swietny <3. !
OdpowiedzUsuńCzekam na next . !
Wpadniesz do mn.? Prosze o szczery kom :-* Inf. O nastepnej ok.? I dodaje do ulub. I polecanych. Buzka. :-* Pa :-)