wtorek, 9 września 2014

Rozdział 7 - Eleanor

**Chandler**

-Tor?-Zapytałem - Jaki do cholery tor ?
-Cholera Harry mógłbyś chociaż raz trzymać język za zębami ? - warknął wściekły Zayn.
-Sorry kurwa zapomniałem ,że młody nic nie wie - odparł spokojnie Harry. Zacisnąłem pięści trzymając ręce wzdłuż ciała. Mogę wiedzieć o czym nie wiem przepraszam ?
-A o czym ja przepraszam nie wiem ?!
-Nie ważne. To zwyczajnie nie twoja sprawa. - powiedział unikając ojego wzroku Liam.
-Chodzi o ten tor na Bret-Bridge prawda ? - nikt mi nie odpowiedział - Więc słucham.
-Tor na Bret Bridge Straight to legenda - odparł Zayn
-Myślisz ,że w to uwierzę ? - zapytałem - Doskonale wiem ,że on istnieje. Każdy kto chce coś znaczyć w tym mieście o tym wie.
-To legenda - powtórzył Zayn - Z resztą podobno mamy szukać Brooklyn tak ?
-Dobra my spadamy - powiedział Liam i wyszedł ,a za nim Zayn i Harry. Zostaliśmy sami z Lettie w tym wielkim, pustym domu. Miałem ochotę wyjść i szukać Brooklyn na własną rękę ,ale nie mogłem zostawić Lettie samej. Położyłem się na kanapie z zamiarem oglądania telewizji ,ale wpadłem na lepszy pomysł. Wyciągnąłem telefon i wpisałem numer najlepszego przyjaciela. Odebrał po kilku sygnałach.
-Yo Devine ! - krzyknął do słuchawki- Co jest ?
-Siema Stary. Calum słuchaj mam do ciebie małą sprawe.
-Słucham.
-Kojarzysz Zayna Malika ? - zapytałem.
-Ma-Malika ?! Jasne ,że wiem kto to jest. Wszyscy w mieście się go boją. Co ma wspólnego twój telefon do mnie z postrachem miasta? - zapytał wyraźnie zaskoczony. W jego głosie dało się wyczuć nutkę zdenerwowania co mnie wcale nie dziwiło.
-Taa...Tak się składa ,że jestem w jego domu. Moja siostra się z nim przyjaźni czy coś. Mogłbyś wpaść ? Mie chce mi się tu samemu siedzieć.
-Stary jak to twoja siostra się z nim przyjaźni ?! Słuchaj czy twoja siostra to ta cała 'Dark' ?!
-Nie wiem ,ale pewnie tak - odparłem spokojnie - Słuchaj nie będę owijał w bawełnę. Moja siostra prawdopodobnie ściga się na Bret-Bridge. Chcę się coś o tym miejscu dowiedzieć.
-Dobra..Jasne podaj adres zaraz będę.

~3 dni później~

**Liam**

Szukaliśmy Brooklyn wszędzie. Nie mieliśmy już żadnego pomysłu gdzie mogła by być. Jakby ona i jej przeszłość zapadły się pod ziemie i wcale nie zamierzały wyjść. Chandler w ogóle się załamał. Martwił się o nią jak my wszyscy i sam nawet raz z nami chodził po mieście jej szukać. Lettie nie odzywa się już do nikogo. Siedzi smutna i jak robot wykonuje wszystkie polecenia.Ja sam czuję się winny temu ,że jej nie ma. Powinienem ją wtedy zatrzymać i powiedzieć ,że wszystko jest w porządku. Przeszukaliśmy wszystkie szpitale. W między czasie Zayn znalazł sobie jakąś laske (założyliśmy się Harrym o to jak szybko mu się znudzi) ,ale przyznać jej trzeba ,że dostarczyła nam kilka ważnych informacji o tym gdzie Brooklyn była. Czułem się źle z tym ,że okłamujemy Ch w sprawie Bret-Bridge ,ale mały nie mógł się dowiedzieć o tym ,że jego siostra się tam ściga. W sumie to miejsce jest okrążone legendą i nikt oprócz tych osób które się tam ścigają nie wie czy to miejsce faktycznie istnieje. Co do Brooklyn to ona wygrała tam kiedyś sporo kasy. Wszyscy ją tam znają. Bret-Bridge (w pełnej formie dokładnie BRET BRIDGE STRAIGHT JELLY RACES) jest najbardziej niebezpiecznym miejscem w Londynie i jednym z najbardziej niebezpiecznych miejsc w całej Wielkiej Brytani.To zapomniana przez Boga dziura pełna narkomanów i przestępców bawiących się na wyścigach.Nie bawi mnie to ,że Brooklyn się tam ściga ,ale nie ma sposobu by przemówić jej do rozsądku. Ale tym razem jej tam nie znaleźliśmy i nie mieliśmy pomysłu gdzie mamy jej teraz szukać. Miałem też własne sprawy ,a jej zaginięcie wszystko skopmlikowało. Było gorzej niż kiedykolwiek. Teraz była bardzo zraniona i wiem ,że nad sobą nie panuje.

**Brooklyn**

Wsiadłam do mojego ukochanego Astona Martina i włożyłam kluczyk do stacyjki. Po 3 dniach ukrywania się w końcu mogłam się ścigać.Nie sądziłam ,że Liam, Zayn i Harry mogą mnie szukać ,ale wolałam nie ryzykować spotkaniem ich więc przesiedziałam w wschodniej kolumnie Tower Bridge. Jedyne na co miałam ochotę to poczucie adrenaliny w żyłach. Wszystko tu toczyło się w zwolnionym tępie. Dzwięk wystrzału alarmującego rozpoczęcie wyścigu, wciśnięcie wszystkich biegów po kolei, pierwszy ruch kierownicy na zakręcie, zapach dymu i spalonej gumy...ale chwilę później wszystko działo się zbyt szybko. Nie poczułam nic. Unosiłam się w powietrzu i wirowałam w przestrzeni. Potem usłyszałam huk i dźwięk łamanych kości. Wtedy poczułam ból przeszywający mój cały lewy bok. Zaczęłam się dusić i dławić dymem. Wiedziałam ,że muszę jakoś wyjść z auta ,ale wcale nie miałam na to ochoty. Przez chwilę nawet chciałam umrzeć czując ból który mnie aktualnie zabijał ,ale przed oczami stanęły mi twarze Chandlera i Lettie. Ocknęłam się i poczułam ,że leżę w miejscu. Otworzyłam ledwo oddychając oczy i zobaczyłam klamkę od drzwi do samochodu. Moja noga leżała pod siedzieniem i nie mogłam nią poruszyć. Skupiłam się tak jak tylko mogłam na ruszeniu się z miejsca. Dalej czułlam stale nasilający się ból w żebrach i w nodze. Bardziej siłą woli niż mięśni otworzyłam drzwi i próbowałam się wydostać z płąnącego auta. Wyczołgałam się z pojazdu i zaraz upadłam na twarz ciężko oddychając. Próbowałam się podnieść ,ale każdy nawet najmniejszy ruch przyspażał mi dodatkowe cierpienie. Po kolejnych kilku upadkach w końcu mogłam wstać wciąż lekko się chwiejąc. Dotychczas nie zwracałam uwagi na gwar wokół mnie ,ale teraz kiedy poczułam czyjeś ręce na moich barkach dopiero usłyszałam cały szum ludzkich głosów. Ktoś mocno mną potrząsnął więc zdążyłam się ocknąć i zrozumieć co właśnie się stało. Trzymałam się ręką za żebra i zauważyłam ,że krwawię. Oparłam się o barierkę próbując złapać równowagę.
-Brooklyn ! - usłyszałam delikatny i dziwnie znajomy kobiecy głos - Brooklyn !- znałam ten głos ,ale jestem pewna ,że bardzo dawno go nie słyszałam. Próbowałam sobie przypomnieć kiedy i gdzie go słyszałam. Po chwili już chyba znałam odpowiedź.
-Brooklyn do cholery nic ci nie jest ?! - w ustach tej dziewczyny słowo 'cholera' brzmiało conajmniej dziwnie.- Co ty tu robisz ?!
-Daj mi spokój !- krzyknęłam - Co ty tu w ogóle robisz Eleanor?!
-To nie ważne - no nie kurwa w ogólę - Nie powinno cię tu być. Jak możesz się tu w ogólę ścigać ?!
-Nie mam już 14-stu lat. To nie tyle miałam kiedy uciekliście ?! - stała przedemną osoba która zwiała z miasta razem z moim bratem. Jego dziewczyna. Eleanor Calder.
-Brooklyn to nie jest ważneile masz lat! Nie powinno cię tu być. Gdyby Louis się o tym dowiedział..- nie skończyła ,bo przerwałam jej gwałtownie.
-Nawet kurwa nie wspominaj imienia tego Kutasa. Co ciebie też zostawił ,że wróciłaś ?!
-Nie...Jesteśmy tu razem..-patrzyła się na swoje buty
-Że co przepraszam ?! Ten frajer wrócił do miasta ?!
-Brooke proszę zrozum..My nie mieliśmy wyboru...My chcieliśmy wrócić ,ale baliśmy się...My.
-Wy się kurwa wygrzewaliście na plażach Florydy podczas gdy ja głodowałam próbując zarobić pieniądze na chleb dla dzieciaków.
-Ale Broo...
-Wypierdalajcie z naszego życia rozumiesz ?! Ten sukinsyn nie jest moim bratem i nigdy nie ma prawa wrócić. Nigdy. Jesteście żałośni ! Przysporzyliście nam tylu cierpień ,a teraz tak po prostu wracacie ?! Nawet nie chciejcie zobaczyć się z Chandlerem ani Lettie. Nie mogą już przez was cierpieć.
-Brooklyn proszę. Nawet nie wiesz jak bardzo żałujemy tego ,że uciekliśmy - w oczach Eleanor były łzy ,ale ja nie dam jej tej satysfakcji i nie rozpłaczę się przy niej.Świadomość ,że Louis jest w mieście łamie mi serce..Mój brat. Mój braciszek. On tu jest.
-Nie Eleanor. Jesteś Nikim tak samo jak on. Nie zasłużyłaś na żadną kolejną szansę i jej nie dostaniesz. Nie masz pojęcia co przeżyłam po waszym odejściu. - Eleanor płakała przeze mnie. Tak jak ja często płakałam przez nią. Była dla mnie jak siostra. Często nocowała u mnie w pokoju i wtedy malowałyśmy sobie na wzajem paznokcie i plotkowałyśmy o chłopakach i o tym jak Louis potrafi być romantyczny. Potem..kiedy uciekli to wszystko zniknęło. Matka Eleanor popadła w depresję i leczyła się psychiatrycznie ,a ojciec zaczął pić.Była winna sama sobie ,a ja walczyłam z chęcią przytulenia jej i wypłakania się na jej ramieniu. Może i jej nienawidziłam ,ale kiedy ją zobaczyłam...Wszystko wróciło.
-Brooklyn krew leci ci z nosa ! - krzyknęła w moją stronę. Dotknęłam palcami górnej wargi i rzeczywiści krwawiłam z nosa. Nagle ziemia osunęła mi się spod stóp.Czułam jak spadam. Zataczałam się w nicość ,a wraz ze mną cienki głos Eleanor wołający moje imię. Czy to tak wygląda koniec ? Czy wszystkich tak boli ?

PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM PRZEPRASZAM !
Wiem jak długo nie było rozdziału i strasznie mi przykro z tego powodu ,ale mój 'kochany' laptop poszedł w pizdu i nikt jakoś specjalnie się tym nie przejął WIĘC. Po cholernie długiej przerwie dodaje: pisany na szybko, nie dopracowany, krótki i ogólnie słaby rozdział :)
Liczę jednak na wasze opinie
NXX

2 komentarze:

  1. Genialny <3
    Czekałam i sie doczekałam <3
    Zapraszam do mnie ;3
    http://still-the-one-ff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratuluję! Zostałaś nominowana na moim blogu do Libster Award. ;3 Więcej informacji na tej stronce ---> http://still-the-one-ff.blogspot.com/2014/11/libster-award.html
    Pozdrawiam. ♥

    OdpowiedzUsuń